czwartek, 17 lipca 2014

PRZECZYTAŁAM GREYA... / I READ THE GREY...



Biorąc pod uwagę odczuwaną presję ( ostatnio taką samą czułam siedząc w fotelu dentystycznym, bezbronna, z rozdziawiona paszczą, tak - to ta presja! ) wywieraną przez ogólnoświatowa opinię ( tak - ogólno! ) i w związku z faktem, iż jestem kobietą ( no z której strony by nie patrzeć to jestem ) a podobno kobiety muszą, powinny, wypada im, poczułam się więc w obowiązku, pożyczyłam ( bo kupować ni ch*** nie będę ) i przeczytałam Grey'a!

CO TO JEST: bardzo dobrze i szybko się to czyta, bo w zasadzie nie ma się nad czym zastanawiać. Opowiedziana historia wciąga. Oto jest facet z erotycznymi żądzami, które wykraczają poza progi wąsko pojętej przez społeczeństwo normalności, w zasadzie upośledzony emocjonalnie z powodów, o których się dowie ten co przeczyta bo go to ciekawi, i całkowicie przeciętnie, normalna dziewczyna, z szeroko rozbudowanym własnym zdaniem i nie dość tego inteligentna. Zapomniałabym dodać - on obrzydliwie przystojny i jeszcze bardziej obrzydliwie bogaty. On proponuje seks układ, ona chce więcej, bla, bla, bla...

WNIOSKI: nie wiem czy to gdzieś wyczytałam czy sama wymyśliłam, ale jest to Seks-Kopciuszek z wątkiem sado-maso, i oczywiście wielka miłość w tle, romansidło tylko lepszej klasy. A może nie lepszej klasy a innej jakości, bo o tym się w taki prostolinijny, bezpośredni sposób, jadnakowoż podszyty trochę Harlequin'em, nie pisało. Sporo się uśmiałam, działo się tam, oj działo...

P.S. Mimo wszystko cieszę się jednak, że nie wydałam na nią pieniędzy, bo więcej bym po nią nie sięgnęła. Z cała sympatią.

Wielką sympatia darzę natomiast pewien film. Poniżej macie jeden z moich ulubionych utworów wszech czasów z niego pochodzący. Poszukajcie, obejrzyjcie - warto.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz