piątek, 27 czerwca 2014

"DZIWKI" MARQUEZA / MARQUEZ'S "WHORES".



Natknęłam się na nie niedługo przed śmiercią Marqueza. Takie to ot krótki i niby szybkie, ale nieśpieszne. Stary człowiek, ale taki co to nie do końca jest stary. Wielka miłość, która poznaje tylko monologi, a bierze początek z potrzeby wykrzesania z siebie męskości w wieku, w którym większość ludzi myśli już tylko o kupnie trumny ( realizm Panowie i Panie, tak to w życiu wygląda, nas też czeka ). I fenomen - ta miłość jest pierwszą w życiu, nie z potrzeby czegokolwiek, ale ot tak. Pisze się o tym uczuciu wiele, a moim zdaniem jest to przereklamowane. Wielkie miłości niosą cierpienie, niespełnienie, bunt i żal, nigdy się nie kończą, bo funkcjonują w świecie imaginacji na temat. A w życiu, jak to w życiu - garnki, obiadki, dzieci, brudne skarpety... Proza, jak to proza. Więc niech już lepiej nikt nie pisze o wielkich miłościach - dla własnego dobra. I z tych wszystkich powodów uważam, że Marquez zrobił rzecz fantastyczną, a prostą - jak tu nie kochać, żeby się zakochać, jak może być późno, żeby jeszcze było dosyć wcześnie. A kurwa nie zawsze musi zostać kurwą*.


*W oryginale tytuł brzmi: "Rzecz o mych smutnych kurwach". W Polsce niestety dopóki łapy na Nas trzyma cenzura słownictwa ( nie wiem może żeby się dzieci nie dowiedziały, że są takie Panie na K. ciiiii, bo te na D. lepiej brzmią ) tytuł musi być taki jaki jest. Może kiedyś...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz